
MIT. Rozwój mowy dziecka przebiega tak samo w przypadku chłopców i dziewczynek i nie ma tu różnic ze względu na płeć. Na świecie były prowadzone różne badania w tym kierunku i ich wyniki pokazały, że różnice między osiąganiem kolejnych etapów w rozwoju mowy między chłopcami i dziewczynkami są minimalne i wynoszą do około 3 miesięcy, co oznacza, że mieszczą się w granicach normy. Nie ma osobnego kalendarza rozwoju mowy dla chłopców i dziewczynek – każde dziecko oceniamy tak samo. Jeśli mowa dziecka odbiega od tego, jak mówią jego rówieśnicy, to jest to kwestia różnych nieprawidłowości, a nie płci. W związku z tym udajemy się do specjalisty i nie odwlekamy tego tylko dlatego, że dziecko jest chłopcem.
MIT. Niestety jest to hasło często rozpowszechniane przez lekarzy, którzy uspokajają w ten sposób rodziców niemówiących maluchów. Często słyszę również: „pójdzie do przedszkola to zacznie mówić”. Niestety, nic nie dzieje się samo. Niemówiący trzylatek otrzyma w przedszkolu od logopedy diagnozę opóźnionego rozwoju mowy i prawdopodobnie rozpocznie terapię. Oczywiście, zdarza się że dziecko przed pójściem do przedszkola nie mówiło, a po kilku miesiącach zaczęło, ale to nie jest kwestia magicznej granicy wieku tylko tego, że w przedszkolu maluch otrzymuje ogrom stymulacji, pobudzających ośrodki w mózgu odpowiedzialne za mowę, usprawniających aparat artykulacyjny i motorykę, koordynację, koncentrację – to wszystko pozostaje w ścisłym związku.
FAKT. Dziecko dwuletnie powinno się posługiwać około 200-300 słowami i budować proste zdania (konstrukcje dwu-, trzywyrazowe). Oczywiście ma prawo je upraszczać, ma prawo nazywać przedmioty czy czynności pojedynczymi sylabami, ma prawo używać onomatopei, niemniej jednak powinno już się komunikować. Jeśli rodzica nic wcześniej nie niepokoiło w rozwoju mowy dziecka, ale w wieku dwóch lat malec nadal posługuje się dwoma czy pięcioma wyrazami, jest to najwyższy czas żeby odwiedzić logopedę, który pokaże, jak się z dzieckiem bawić, jak ćwiczyć, aby pobudzić jego mowę do rozwoju.
FAKT. I nie chodzi o samo zdrabnianie (tu rodzice mają dużo fantazji –buciczki, obiadeczek, zupeczka, łazieneczka) ale również o ich spieszczanie, naśladowanie mowy małego dziecka („Zialaś Michaś dośtanie bułećkę!”). Na szczęście rodzice są coraz bardziej świadomi, ale nadal zdarza mi się słyszeć takie komunikaty kierowane do dzieci przez babcie i ciocie. Tymczasem do dziecka powinniśmy się zwracać tak samo, jak do dorosłego, a dziecko od narodzin powinno słuchać języka w jego poprawnej formie.
FAKT. Do dziecka zwracamy się poprawnie tak, jak do dorosłego, natomiast maluch ma prawo nazywać świat po swojemu i jest to całkowicie normalne. Czyli jeśli dziecko powie do nas „Cię nana!”i wiemy doskonale, że powiedziało nam właśnie, że chce banana, odpowiemy mu „po dorosłemu”:„oczywiście, zaraz dam Ci banana” ub„niestety, bananów już nie ma, musimy iść do sklepu”,a nie:„maś nana”.
MIT. Owszem, rodzice przedszkolaków najczęściej współpracują z logopedą właśnie w tym zakresie, niemniej jednak jest to tylko wąski wycinek możliwości pracy logopedy. Logopeda patrzy na pacjenta całościowo, działa w różnych obszarach, które wiążą się z mową, zajmuje się rozwojem poznawczym, motorycznym, często kieruje dziecko do specjalistów (laryngolog, ortodonta, chirurg, okulista), logopedzi zajmują się również dziećmi z przeróżnymi zaburzeniami, z najmłodszymi pacjentami w ramach wczesnej interwencji. Pracują także z dorosłymi pacjentami neurologicznymi, z dziećmi, które nie mówią i mówić nie będą (komunikacja alternatywna, usprawnianie funkcji pokarmowych i oddechowych), z dziećmi z wybiórczością pokarmową i nadwrażliwością oralną – i temat nadal nie jest wyczerpany. Wady wymowy to tylko wierzchołek pracy logopedy.
MIT. Logopeda to nie tylko „pani od wymowy”. Jeśli dziecko nie mówi, to właśnie logopeda będzie pierwszą osobą, która będzie w stanie ocenić przyczyny tego stanu i nakreślić dalsze postępowanie.
MIT. Jeśli dziecko ma wadę wymowy, to z czasem będzie się ona jedynie utrwalać i coraz trudniej będzie ją wyeliminować. Często wada wymowy jest utożsamiana z rozwojowym zamienianiem głosek . Tymczasem są to dwie zupełnie różne sprawy – wada wymowy zawsze ma swoje przyczyny i bez ich usunięcia oraz pracy utrwalającej nie uzyska się żadnych efektów, a wiek dziecka nie ma tu nic do rzeczy.
MIT. W logopedii im wcześniej, tym lepiej. Im dłużej dziecko realizuje głoski nieprawidłowo, tym mocniej wada wymowy jest utrwalona i tym trudniej będzie prawidłowe nawyki wprowadzić w życie
FAKT. Istnieje szereg powiązań pomiędzy opóźnionym rozwojem mowy a trudnościami natury dyslektycznej – zatem dzieci, które zaczęły mówić później są w grupie ryzyka wystąpienia dysleksji. Nie oznacza to oczywiście, że dysleksja na pewno się u dziecka pojawi, tak samo, jak nie wyklucza to wystąpienia dysleksji u dziecka, u którego rozwój mowy przebiegał prawidłowo. Opóźniony rozwój mowy jest jednak sygnałem, żeby dziecko pod tym kątem obserwować.
MIT. Terapia logopedyczna w placówce to tak naprawdę nakierowanie na właściwe tory, natomiast wypracowanie prawidłowej wymowy to konsekwencja wielokrotnego powtarzania i utrwalania, które jest do zrobienia tylko w warunkach domowych. Im częściej są powtarzane ćwiczenia i utrwalane są nowe dźwięki, tym szybciej zostaną osiągnięte cele terapii. To trochę, jak z nauką języka – jeśli będziemy utrwalać nowe słówka raz w tygodniu po 20 minut, to za wiele się ich nie nauczymy. Codzienne powtórki sprawią, że nauka pójdzie szybciej i efektywniej.

W małym domku nieopodal lasu mieszkał z rodzicami Krzyś. Chłopiec bardzo lubił Boże Narodzenie. Nie mógł się doczekać prezentów, które Mikołaj zawsze zostawiał pod choinką. Z niecierpliwością odliczał dni do świąt (językiem liczymy ząbki u góry i na dole). W końcu nadszedł dzień Wigilii. Za oknami prószył śnieg, płatki śniegu wirowały na wietrze (kręcimy językiem na boki, góra-dół, wirujemy, jak płatek śniegu; potem naśladujemy odgłos wiatru: uuuu, szszsz, raz cicho, raz głośno). Krzyś wstał rano z szerokim uśmiechem (rozciągamy wargi w uśmiechu kilka razy, raz pokazujemy ząbki, a raz nie), pobiegł do mamy i ucałował ją (przesyłam całuski, mocno ściągamy wargi).
To był bardzo pracowity dzień w domu Krzysia, najpierw wspólnie z mamą przygotował pyszną masę makową (językiem oblizujemy wargi, tak jakbyśmy jedli coś pysznego), później wszyscy razem ubierali choinkę. Niektóre bombki i łańcuchy trzeba było powiesić bardzo wysoko (językiem na podniebieniu rysujemy małe kółeczka, jakbyśmy wieszali nim bombki). Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda, rodzina złożyła sobie życzenia i usiadła do wieczerzy wigilijnej (ruszamy żuchwą, jakbyśmy coś przeżuwali, mlaskamy językiem przyklejając go do podniebienia, przesuwamy językiem na boki przy zamkniętych ustach, jakbyśmy przesuwali jedzenie w buzi raz na jedną, raz na drugą stronę policzka).
Po kolacji wszyscy usiedli pod choinką i zaczęli śpiewać kolędy. Nagle Krzyś usłyszał głośne szczekanie psa (naśladujemy odgłos psa hau-hau) i donośny śmiech dobiegający z podwórka ( ho-ho-ho – naśladujemy śmiech Mikołaja). Chłopiec szybko ubrał się i wybiegł na zewnątrz, pod drzwiami leżał prezent dla niego – wymarzona deskorolka, niestety nikogo już nie było. Krzyś ucieszył się z niespodzianki, ale było mu smutno, że nie zobaczył prawdziwego Mikołaja (robimy smutną minę, kąciki warg opuszczamy w dół). Krzyś postanowił, że za rok będzie czekał i na pewno uda mu się porozmawiać z Mikołajem i podziękować za prezent.

Dzieciństwo spędzone przed laptopem, telewizorem, tabletem czy smartfonem, to – jednogłośnie – dzieciństwo stracone. Zadaniem rodziców i opiekunów, jest dołożenie wszelkich starań, aby pociechy nie uciekały w wirtualny świat, ale kreatywnie badały i odkrywały rzeczywistość. Poniżej przedstawię Państwu zestaw ćwiczeń logopedycznych i rozwijających słownictwo do wykorzystania w domu gdy za oknem deszcz, na rodzinnym piknik , a także podczas długiej podróży.
Te twórcze zabawy, pomogą zbudować więzi rodzinne, ale przede wszystkim nauczą dziecko inicjować sytuacje komunikacyjne oraz pokażą co znaczy być dobrym partnerem w komunikacji, jak mówić i jak słuchać.
To jedna z aktywności, która genialnie wspiera rozwój mowy dziecka. I nie tylko. Książek nigdy za wiele. A teraz wydawanych jest tak mnóstwo pięknych i wartościowych pozycji, że naprawdę ciężko jest się ograniczać. Co daje dzieciom czytanie książek?Przede wszystkim możemy pokazywać im inne kultury, obyczaje, emocje, których jeszcze nie doświadczyły, a także te, których doświadczyły, ale nie potrafią jeszcze sobie z nimi poradzić. Jak to ma się do rozwoju mowy? Dzieci często utożsamiają się z postaciami z książek, wchodzą w ich rolę. Czytanie nie tylko poszerza ich horyzonty myślowe, ale również wzbogaca słownictwo dziecka. Poza tym jest swego rodzaju terapią pozwalającą dzieciom zrozumieć, że nie tylko one borykają się z pewnymi problemami, że z każdej sytuacji jest wyjście. Poza tym czytanie książek razem z dziećmi wzmacnia relację między dzieckiem a rodzicem. To też świetny sposób na spędzenie czasu z dzieckiem, gdy nie mamy sił na zabawę. Podczas czytania warto pamiętać o modulacji głosu. Dzięki temu dziecko nie tylko nie znudzi się czytaniem, ale również łatwiej przyswoi czytany tekst.
Warto codziennie wykonywać z dziećmi ćwiczenia oddechowe. Bez umiejętności prawidłowego oddychania nie potrafilibyśmy mówić przez dłuższy czas bez zmęczenia. Oddychanie fizjologiczne różni się od oddychania podczas mówienia. Nad tym drugim należy pracować, aby mówienie nie sprawiało problemów. Np. należy nauczyć się nabierać tyle powietrza, żeby uruchamiała się przepona, a nie tylko klatka piersiowa czy ramiona. Przykładowymi zabawami oddechowymi jest dmuchanie baniek, nadmuchiwanie balonów, zdmuchiwanie lekkich przedmiotów z ręki, zdmuchiwanie świeczek, dmuchanie przez słomkę na piłeczkę ping-pongową, dmuchanie od dołu na piórko unoszące się w powietrzu (żeby nie spadło) itp.
Tak, zabawy ruchowe mają wpływ na rozwój mowy. Mówi cały człowiek, a nie tylko jego usta. Ośrodki odpowiedzialne za mowę i motorykę zlokalizowane są bardzo blisko siebie. Gdy rozwijamy ogólną zdolność do planowania i realizowania sekwencji ruchowych, rozwija się nasza zdolność do wykonywania odpowiednich sekwencji ruchów narządów artykulacyjnych (narządów mowy). Często oceniając zdolności komunikacyjne dziecka, ocenia się również jego funkcje ruchowe. I nierzadko zdarza się, że właśnie problemy z zakresy rozwoju mowy wiążą się z współistnieniem problemów z koordynacją ruchową. Jak to ćwiczyć? Tfu, jak bawić się z dzieckiem? Biegajcie, skaczcie, turlajcie się, wykonujcie ruchy naprzemienne (np. czołganie się). Albo po prostu nie przeszkadzajcie dziecku, zapewniając mu bezpieczne miejsce do testowania swoich zdolności motorycznych. Jeżeli jednak upieracie się, żeby to były jakieś zadane ćwiczenia, które dziecko powinno wykonywać, to możecie razem z nim robić pajacyki (klaszcząc nad głową podczas podskoku), podskakiwać na jednej nodze, poprosić dziecko, żeby prawym łokciem dotknęło lewego kolana (i odwrotnie), rozłożyć długi sznurek i poprosić dziecko, żeby szło po nim (stopa za stopą).
To w jaki sposób kształtują precyzyjne ruchy (motoryka mała) jest często powiązane z rozwojem mowy. A to wszystko z powodu specyficznej budowy naszego mózgu. Tak jak w przypadku motoryki dużej – w korze mózgowej ośrodki odpowiedzialne za ruchy ręki znajdują się w bliskiej lokalizacji z ośrodkami zawiadującymi ruchami artykulacyjnymi. Opóźnienie w zakresie rozwoju psychoruchowego wyraża się również w mowie (opóźnienia, nieprawidłowa artykulacja, osłabione napięcie mięśniowe). Ważne, aby stymulację rozwoju mowy oraz funkcji motorycznych rozpoczynać jak najwcześniej. Stosując ćwiczenia usprawniające motorykę palców rąk, wpływamy na precyzję ruchów artykulacyjnych języka, warg i żuchwy. Jak się bawić? Lepiąc z plasteliny, kolorując (młodsze dzieci mogą malować palcami), zgniatając małe kulki papieru, wycinając kształty z papieru, nawlekając koraliki na sznureczek itp.
Ćwiczenia usprawniające narządy mowy, a więc język, wargi i podniebienie, przygotowują dziecko do prawidłowej wymowy. A najlepiej ćwiczyć oczywiście w formie zabawy. Zabawy artykulacyjne warto wykonywać przed lustrem i zacząć od niekontrolowanych min. Można umówić się z dzieckiem, żeby starało się rozruszać każdy element twarzy, wykrzywiając ją na przeróżne sposoby. Ulubioną zabawą dzieci jest robienie porządku w domku misia. Buzia jest domkiem, a język misiem. Miś zamiata podłogę (szorując za zębami), wymiata brudy na zewnątrz (język wysuwa się poza buzię), maluje ściany (poruszanie językiem po wewnętrznej stronie policzków), przyczepia firanki (dotykanie językiem wałka dziąsłowego za górnymi zębami), omiata dachówki (wysuwanie języka do góry po zewnętrznej stronie górnej wargi). Poza tym polecam zabawy w naśladowanie odgłosów zwierząt, naśladowanie min w lustrze, oblizywanie talerza językiem. Do zabawy można wykorzystać też np. chrupkę wystarczy przykleić chrupkę na wałku dziąsłowym. Zadaniem dziecka jest zdrapanie chrupki językiem. Ważne jest , żeby dzieci jak najwięcej jadły twardych pokarmów i nie piły z niekapków (które rozleniwiają mięśnie). Prawidłowe gryzienie, żucie i połykanie również pomagają w opanowywaniu prawidłowej wymowy.
Piosenki, wierszyki, wyliczanki, zagadki mają świetny wpływ na rozwój mowy. Wszystko, co się rymuje, jest melodyjne, dzieciaki bardzo szybko przyswajają. Warto zacząć od krótkich, nawet dwuwersowych form, aby z czasem przechodzić do dłuższych.
Prawidłowe odbieranie bodźców z otoczenia jest jednym z czynników, które warunkują rozwój mowy. W związku z tym dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, często mają problemy z rozwojem mowy. Włączenie w proces terapeutyczny opóźnionego rozwoju mowy ćwiczeń z zakresu integracji sensorycznej stymuluje prawidłowy rozwój mowy poprzez usprawnianie ogólnego rozwoju psychofizycznego dziecka. Nawet zmysł smaku czy węchu może mieć wpływ na rozwój mowy. Wrażenia pochodzące z tych zmysłów aktywizują ssanie, gryzienie, dlatego wykorzystujemy bodźce smakowe i węchowe w terapii. Jeżeli dziecko ma problemy z mową, warto również zdiagnozować je pod kątem zaburzeń integracji sensorycznej. Podczas terapii IS wykonuje się przeróżne zabawy (w zależności od tego, co chcemy usprawnić) – różnego rodzaju bujania, masaże przeróżnymi fakturami, chodzenie po różnym rodzaju podłoża (bieganie boso po trawie, piasku, błocie), dociski, wibracje, opukiwania itp. Po konsultacji ze specjalistą IS można bawić się tak z dziećmi w domu i na dworze.
I tu można albo bawić się razem z dzieckiem, albo obserwować, jak bawi się samo. Oba podejścia mają swoje plusy. Gdy dziecko bawi się samo, genialnie rozwija swoją wyobraźnię, kreatywność, samo dochodzi do pewnych rozwiązań. Z kolei gdy bawi się z rodzicem, poznaje jego perspektywę, może poznawać nowe słowa, uczy się prowadzić dialog, współpracować. Poza tym w przypadku jednej i drugiej opcji dziecku uczy się wchodzić w różne role, odtwarzać zachowania innych, zaobserwowanych przez siebie osób. Jak bawić się w ten sposób. To zależy od Was, czy chcecie aranżować zabawę, czy po prostu obserwować dziecko. Czasem do takiej zabawy nie potrzebne są praktycznie żadne zabawki. Można wykorzystać kilka kamyków i bawić się, że to jest rodzina, odgrywać scenki. Dziecko jednak bez pomocy śmiało sobie poradzi. Wykorzysta pierwszy lepszy patyk do mieszania w kałuży . W przypadku tego typu zabawy można też wykorzystać zabawki. W końcu po to są. Najważniejsze to dać ponieść się wyobraźni.